czwartek, 26 stycznia 2012
RECENZJA: Elf Powder Brush
Dzisiaj pod nóż idzie dość popularny flat top z Elfa ;) Ja używam go do aplikacji płynnych podkładów.
Plusy:
- cena (allegro ok 30 zł)
- działanie (jeżeli wcześniej nakładałaś podkład palcami, to uwierz, że już tego nie powtórzysz ;p)
Minusy:
- jakość wykonania: rozklejająca się rączka i wypadające włosie
Podsumowując: Uważam, że mimo kiepskiego wykonania pędzel jest warty zakupu. Natomiast włosie nie wypada cały czas. Po pewnym czasie użytkowania zauważyłam, że w czasie prania dość dużo go wypadało, jednak teraz sytuacja została opanowana ;) Za 30 zł jestem gotowa skleić tę rączkę i cieszyć się całkiem fajnym pędzlem :) Napiszcie, co o nim sądzicie?
Kisses :)
Every day make-up routine
Jako, że zamiast robić skomplikowany makijaż, zdecydowanie wolę pospać 10 min dłużej, moja rutyna szpachlowania jest chyba najprostszą z możliwych. Na wszystkie czynności, które wykonuję rano, staram się poświęcić jak najmniej czasu, toteż zarówno mój makijaż, jak i poranna toaleta ogranicza się do minimum.
1. Po odpowiednim przygotowaniu twarzy (o tym przeczytacie w kolejnym poście) nakładam podkład, jednak wyłącznie w miejscach, które wymagają krycia (broda, nos). Niezależnie od pogody, humoru i wszystkich innych czynników był, jest i będzie to Revlon Colorstay (180 Sand Beige), który bezgranicznie kocham. Do jego aplikacji używam flat top'a z Elfa (o nim również wspomnę coś więcej).
2. Kolejnym skomplikowanym krokiem w tym jakże skomplikowanym makijażu jest nałożenie bronzera. Jako właścicielka dość pucułowatych policzków, wybieram te w chłodnym odcieniu, których zadaniem jest wysmuklenie twarzy. Jakiekolwiek drobinki i brokat nie wchodzą w grę. Aktualnie moim ulubieńcem jest Benefit Hoola (cudo! :D). Do aplikacji bronzera używam pędzla z Ecotools (nr 1201).
3. Następnie wykonuję czarnym/brązowym eyelinerem kreskę na górnej powiece. Zazwyczaj wybieram te z Miss Sporty.
4. Rzęsy tuszuję czarnym tuszem. Obecnie używam Astor LookOut, który u mnie niestety się nie sprawdził. Jak do tej pory moim naj jest Sexy Curves Rimmela i Define-A-Lash z Maybeline.
5. Ostatnim i opcjonalnym krokiem jest pomalowanie ust wszelkiego rodzaju odcieniem bladego różu. Jako, że w mojej torebce raz pomadka jest, a raz jej nie ma (a malowanie ust to czynność, którą wykonuję w tzw. międzyczasie) nie jest to stały element mojego makijażu.
To tyle jeśli chodzi o mój makijaż dzienny. Chętnie zobaczę jak Wy malujecie się na co dzień.
Kisses :)
1. Po odpowiednim przygotowaniu twarzy (o tym przeczytacie w kolejnym poście) nakładam podkład, jednak wyłącznie w miejscach, które wymagają krycia (broda, nos). Niezależnie od pogody, humoru i wszystkich innych czynników był, jest i będzie to Revlon Colorstay (180 Sand Beige), który bezgranicznie kocham. Do jego aplikacji używam flat top'a z Elfa (o nim również wspomnę coś więcej).
2. Kolejnym skomplikowanym krokiem w tym jakże skomplikowanym makijażu jest nałożenie bronzera. Jako właścicielka dość pucułowatych policzków, wybieram te w chłodnym odcieniu, których zadaniem jest wysmuklenie twarzy. Jakiekolwiek drobinki i brokat nie wchodzą w grę. Aktualnie moim ulubieńcem jest Benefit Hoola (cudo! :D). Do aplikacji bronzera używam pędzla z Ecotools (nr 1201).
3. Następnie wykonuję czarnym/brązowym eyelinerem kreskę na górnej powiece. Zazwyczaj wybieram te z Miss Sporty.
4. Rzęsy tuszuję czarnym tuszem. Obecnie używam Astor LookOut, który u mnie niestety się nie sprawdził. Jak do tej pory moim naj jest Sexy Curves Rimmela i Define-A-Lash z Maybeline.
5. Ostatnim i opcjonalnym krokiem jest pomalowanie ust wszelkiego rodzaju odcieniem bladego różu. Jako, że w mojej torebce raz pomadka jest, a raz jej nie ma (a malowanie ust to czynność, którą wykonuję w tzw. międzyczasie) nie jest to stały element mojego makijażu.
To tyle jeśli chodzi o mój makijaż dzienny. Chętnie zobaczę jak Wy malujecie się na co dzień.
Kisses :)
środa, 25 stycznia 2012
I'm still alive!!!
Przepraszam! Nie było mnie od listopada, a miałam wrażenie, że ostatnia notka była przeze mnie pisana może tydzień temu... Oczywiście nie zapomniałam o blogu. Powodem mojej długiej nieobecności był brak czasu i lenistwo, które często przejmuje górę nad obowiązkami (chociaż pisanie bloga jest wyłącznie przyjemnością, więc chyba nad przyjemnościami lenistwo też bierze górę, ech... ;p) Jednak z nowym rokiem zapowiadam wielki COMEBACK :D I mam nadzieję, że wraz z nowymi postami przybędzie mi także nowych czytelników :)
Tymczasem ja idę oglądać film. A w chwili relaxu polecam Wam moją ukochaną ostatnimi czasy piosenkę:
Tymczasem ja idę oglądać film. A w chwili relaxu polecam Wam moją ukochaną ostatnimi czasy piosenkę:
(Mam nadzieję, że ACTA mnie za to nie aresztuje ;p)
Kisses!
Subskrybuj:
Posty (Atom)