piątek, 13 lipca 2012

Summer is in the air


Ja już od tygodnia mogę cieszyć się wakacjami :D Co za tym idzie mój blog przestanie być zaniedbany, za co serdecznie Was przepraszam :* 
Już niedługo zawitam do Kołobrzegu, a tymczasem wypoczywam wśród mazurskich jezior. Niesamowicie cieszy mnie perspektywa codziennego wylegiwania się na plaży (oczywiście jeżeli pogoda na to pozwoli) i spacerowania po nadmorskich deptakach :) Koniecznie napiszcie jak Wy spędzacie wakacje.
Całusy

sobota, 14 kwietnia 2012

Święta i zakupy

Witam Was serdecznie! Znowu długo się nie odzywałam, ale pamiętam o moim blogu ;) Jak minęła Wam Wielkanoc? Ja święta spędziłam w miłej rodzinnej atmosferze. A jak się objadłam! Dobrze, że do wakacji jeszcze trochę czasu, bo muszę zrzucić przynajmniej 2 kg, żeby móc pokazać się w bikini.

Kolejna sprawa to zakupy. Pamiętacie mojego posta o wiosenno- letnich must have? Z uśmiechem na twarzy z mojej listy mogę odfajkować płaszcz (H&M), miętowe spodnie (ZARA) i okulary (H&M) :) Jako bonus zakupiłam też koturny (Deichmann), które świetnie komponują się z trenczem. Teraz planuję zakup miętowego swetra, który bezczelnie kokietował mnie w Zarze ;) No i oczywiście niedługo będzie trzeba wybrać się na typowo letnie zakupy. Do szczęścia potrzeba mi jeansowych jasnych szortów, kilka topów, balerin w kolorze nude i moich najukochańszych japonek, które stanowią podstawę mojego letniego obuwia. Poluję także na pastelowe i neonowe lakiery do paznokci. W końcu zadbane dłonie i stopy to podstawa.


Pozdrawiam Was kochani i życzę udanego weekendu! Buśka :)

piątek, 16 marca 2012

WANTED: mint shorts

Poszukiwane szorty w kolorze miętowym. Cena bez znaczenia (no chyba że wyjedziecie z jakimś Armanim albo innym D&G ;p). Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, niech koniecznie da znać, bo już tracę nadzieję :(

Kisses ;*

Deal życia

Jak już pisałam moje włosy to jedna wielka masakra. Jednak po prostowaniu zawsze stawały się gładsze (oczywiście w miarę ich możliwości) i błyszczące. Dłuższy czas czaiłam się na prostownicę, ale zawsze szkoda było mi kasy, a nie specjalnie chciałam kupić jakiegoś biedronkowca (choć wcale nie twierdzę, że są złe- po prostu nie mam doświadczenia w użytkowaniu tego typu urządzeń i wolałam zacząć od czegoś ze średniej półki). Pewnego pięknego dnia przechodząc w Tesco działem z prostownicami i suszarkami natknęłam się na OGROMNĄ przecenę postownic. Z tego co pamiętam były to głównie Remingtony. Najbardziej kusił mnie model s1005, ponieważ nagrzewa się do 230 st., a do tego kosztował najmniej, czyli UWAGA: 33 zł! Mało tego- pierwotna cena wynosiła 130 zł. Ucieszyłam się jak dziecko i poprułam do kasy z ostatnią sztuką. Deal życia! :D


Zajrzyjcie do Tesco, może i Wy wyrwiecie coś z przeceny ;)
Buziole ;*

wtorek, 14 lutego 2012

Lowe lowe


Witam Was w ten wyjątkowy dzień! Mam nadzieję, że miło go spędzacie. Według mnie Walentynki to piękne święto, które daje nam pretekst do tego, by choć na chwile zapomnieć o codziennych problemach i spędzić czas z tymi kochanymi i kochającymi (mam na myśli zarówno partnera/partnerkę jak i rodzinę). Możemy zdać sobie sprawę z tego, jak ważni są dla nas nasi bliscy, choć często nawet im tego nie mówimy. A jak przyjemnie jest dostać i zrobić niespodziankę walentynkową kochanej osobie... To dostarcza nam energii na cały tydzień i sprawia, że uśmiech nie schodzi nam z twarzy :)
Dużo miłości <3

sobota, 11 lutego 2012

Hair Care

Hey!
Dziś pokażę Wam w jaki sposób ostatnimi czasy pielęgnuję swoje włosy i przynosi to w miarę oczekiwane efekty (choć trudno mówić o jakichkolwiek efektach, jeśli ma się takie włosy jak ja). Niestety matka natura nie obdarzyła mnie gęstymi, lśniącymi włosami. Właściwie są one ich całkowitym zaprzeczeniem. Do tego często się puszą i wyglądają, jakbym dzień w dzień masakrowała je prostownicą, której nota bene nawet nie posiadam. No ale skoro już mam te pięć piór na krzyż, to staram się dbać o nie w najlepszy możliwy sposób. Produkty, które wybieram mają wygładzić, nadać blask i objętość moim włosom. Całkiem niezła okazała się gama produktów z serii Wella Pro Series Repair:

Po ich zużyciu postanowiłam zmienić serię, aby włosy nie przyzwyczaiły się do tych produktów. Od tamtego czasu próbowałam już szamponu dla dzieci (Bambino), który zarówno moje włosy jak i mnie doprowadzał do szału, kiedy to nie mogłam wyszarpać grzebienia z kołtunów. Brrr... aż mnie dreszcze przechodzą jak o tym myślę... Zaś jeśli chodzi o odżywki, przez moją łazienkę przewinęła się uwielbiana przez moją mamę Mrs Potter i najtańsza odżywka z Tesco do włosów farbowanych. Obie działały podobnie, czyli z moimi włosami nie robiły praktycznie nic (no może poza ułatwieniem rozczesywania). No i przyszedł dzień, kiedy zdecydowałam się zakupić serię z Gliss Kur Ultimate Repair i odżywkę w spray'u Gliss Kur Hair Repair:

Ten zestaw okazał się moim wybawieniem. Teraz moje druciane włosy są w miarę gładkie i lśniące. Do szczęścia brakuje mi tylko jedwabiu z CHI lub Biosilk (o ile zdzierżę ten straszny zapach ;o) i mam nadzieję, że moje piórka przestaną się stroszyć ;)

Podsumowując, z czystym sumieniem mogę polecić Wam serię Welli oraz Gliss Kur. Jeżeli znacie produkty, które sprawdzają się przy pielęgnacji takich beznadziejnych włosów jak moje, koniecznie dajcie znać. Liczę na Was ;) 
Kisses ;

wtorek, 7 lutego 2012

New Collections- Spring/Summer Must Have

Zaliczyłam już pierwszy wypad w celu rozeznania w letnich kolekcjach. Zapewne wyszłabym ze sklepów obładowana niczym tragarz, jednak byłam nieco ograniczona czasowo, co było dla mnie niesamowitą mordęgą, szczególnie, kiedy widziałam ile rzeczy mogłabym przygarnąć :) W sobotę zaspokoję swoje pragnienia i pochwalę się w co się zaopatrzyłam ;p. Poniżej wrzucam fotki rzeczy, które według mnie są warte uwagi i za którymi przede wszystkim będę się rozglądać:
 


 


Buziole :)

piątek, 3 lutego 2012

News

Dzień dobry! Z racji warunków pogodowych zrobiłam sobie wolne od zajęć. Wczoraj myślałam, że zamarznę wracając do domu :( Lubię zimę, ale tylko w lipcu i sierpniu ;p Wstałam przed szóstą i temperatura (-26) zrobiła na mnie taaaaakie wrażenie, że już nie mogłam zasnąć. Do rzeczy- jutro wybieram się do Warszawy po Lilou (tym razem nie dla mnie ;)) i zupełnie przypadkiem wpadnę do SuperPharm, aby całkiem niechcący zgarnąć do koszyka Triacneal z Avene ;) (mam nadzieję, że będzie w promocji). Obiecałam post o pielęgnacji twarzy i podtrzymuję swoją obietnicę, jednak potrzebuję trochę czasu na dłuższe przetestowanie nowych produktów do pielęgnacji buźki, ponieważ ostatnio diametralnie zmieniłam sposób, w jaki o nią dbam. Plany na dziś? Na pewno ogarnąć mieszkanie, zrobić parę rzeczy związanych z uczenią i poopierniczać się ;p A... właśnie sobie przypomniałam, że wieczorem mam spotkanie... :( A już się cieszyłam, że przesiedzę ten mróz w domu...

czwartek, 26 stycznia 2012

RECENZJA: Elf Powder Brush


Dzisiaj pod nóż idzie dość popularny flat top z Elfa ;) Ja używam go do aplikacji płynnych podkładów.

Plusy:
- cena (allegro ok 30 zł)
- działanie (jeżeli wcześniej nakładałaś podkład palcami, to uwierz, że już tego nie powtórzysz ;p)

Minusy:
- jakość wykonania: rozklejająca się rączka i wypadające włosie

Podsumowując: Uważam, że mimo kiepskiego wykonania pędzel jest warty zakupu. Natomiast włosie nie wypada cały czas. Po pewnym czasie użytkowania zauważyłam, że w czasie prania dość dużo go wypadało, jednak teraz sytuacja została opanowana ;) Za 30 zł jestem gotowa skleić tę rączkę i cieszyć się całkiem fajnym pędzlem :) Napiszcie, co o nim sądzicie?
Kisses :)

Every day make-up routine

Jako, że zamiast robić skomplikowany makijaż, zdecydowanie wolę pospać 10 min dłużej, moja rutyna szpachlowania jest chyba najprostszą z możliwych. Na wszystkie czynności, które wykonuję rano, staram się poświęcić jak najmniej czasu, toteż zarówno mój makijaż, jak i poranna toaleta ogranicza się do minimum.

1. Po odpowiednim przygotowaniu twarzy (o tym przeczytacie w kolejnym poście)  nakładam podkład, jednak wyłącznie w miejscach, które wymagają krycia (broda, nos). Niezależnie od pogody, humoru i wszystkich innych czynników był, jest i będzie to Revlon Colorstay (180 Sand Beige), który bezgranicznie kocham. Do jego aplikacji używam flat top'a z Elfa (o nim również wspomnę coś więcej).
2. Kolejnym skomplikowanym krokiem w tym jakże skomplikowanym makijażu jest nałożenie bronzera. Jako właścicielka dość pucułowatych policzków, wybieram te w chłodnym odcieniu, których zadaniem jest wysmuklenie twarzy. Jakiekolwiek drobinki i brokat nie wchodzą w grę. Aktualnie moim ulubieńcem jest Benefit Hoola (cudo! :D). Do aplikacji bronzera używam pędzla z Ecotools (nr 1201).
3. Następnie wykonuję czarnym/brązowym eyelinerem kreskę na górnej powiece. Zazwyczaj wybieram te z Miss Sporty.
4. Rzęsy tuszuję czarnym tuszem. Obecnie używam Astor LookOut, który u mnie niestety się nie sprawdził. Jak do tej pory moim naj jest Sexy Curves Rimmela i Define-A-Lash z Maybeline.
5. Ostatnim i opcjonalnym krokiem jest pomalowanie ust wszelkiego rodzaju odcieniem bladego różu. Jako, że w mojej torebce raz pomadka jest, a raz jej nie ma (a malowanie ust to czynność, którą wykonuję w tzw. międzyczasie) nie jest to stały element mojego makijażu.

To tyle jeśli chodzi o mój makijaż dzienny. Chętnie zobaczę jak Wy malujecie się na co dzień.
Kisses :)